Z braku innego "ludzia" do pozowania, musiałam posłużyć się własną "łabędzią" szyją ;-) Zdecydowanie muszę wreszcie zainwestować w ekspozytor ;-) Tymczasem wracam do warsztatu, tym razem zrobić coś dla siebie.
niedziela, 6 kwietnia 2014
Nagły powrót motywacji
Czyli jak kilka dni w kraju potrafi przywrócić człowieka do pionu :-) Innymi słowy - wreszcie wzięłam się za dokończenie paru rzeczy, wróciła motywacja, dobre nastawienie i przede wszystkim - pojawiły się nowe pomysły. Na pierwszy ogień poszedł naszyjnik z lapisów lazuli, który czekał na dokończenie od... grudnia. Lapisy lazuli to chyba moje ulubione kamienie, cudownie niebieskie z domieszką pirytowych drobinek. Nie chciałam, żeby naszyjnik wyszedł zbyt strojny, dlatego zrezygnowałam z sutaszowych zawijasów wokół szyi i postawiłam na ciekawy łańcuszek w stylu antycznym. Zainstalowałam też niewielką przedłużkę, zakończoną lapisową kulką.
Z braku innego "ludzia" do pozowania, musiałam posłużyć się własną "łabędzią" szyją ;-) Zdecydowanie muszę wreszcie zainwestować w ekspozytor ;-) Tymczasem wracam do warsztatu, tym razem zrobić coś dla siebie.
Z braku innego "ludzia" do pozowania, musiałam posłużyć się własną "łabędzią" szyją ;-) Zdecydowanie muszę wreszcie zainwestować w ekspozytor ;-) Tymczasem wracam do warsztatu, tym razem zrobić coś dla siebie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kolory dobrałaś niesamowite, obłędne wręcz! Ogromnie podoba mi się takie zestawienie, naszyjnik bajeczny!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Cieszę się, że Ci się podoba :-)
UsuńSutasz jest poza zasięgiem moich możliwości, dlatego zachwyca mnie sam fakt wykonania czegokolwiek w tej technice, a już takie dzieło powala na kolana. Do tego piękne kolory.
OdpowiedzUsuń