Kolejna mała zapowiedź koralikowego szaleństwa :-) Dzisiaj nauczyłam się wyplatać koralikowe kulki.
O ile sznury szydełkowe idą mi ekspresowo, o tyle wyplatanie z użyciem paskudnie plączącej się żyłki to póki co nie moja bajka. Ale nie od razu Kraków zbudowano, wkrótce i kulki nie będą miały przede mną żadnych tajemnic :-)
W oczekiwaniu na końcówki i zapięcia powstają kolejne bransoletki. Dzisiaj skończyłam spiralkę w cukierkowych "sweetaśnych" kolorach. Będzie w komplecie z doczepianą kulką. Całość powstała z trzech rodzajów Toho: 8/o inside-color rainbow rosaline i transparent lime green oraz 11/o prawdopodobnie transparent frosted cośtam, ale nie wiem co, bo koraliki nie były opisane.
Pora również przedstawić najwyższego kontrolera d/s zarządzania jakością - kocurka Aleksa. Maluch mieszka u mnie od października i jak widać, jest wiernym fanem koralikowania.
A skąd się u mnie wziął? A z szopy. Mała znajda a tyle radości :-)
Tutaj figura pt. "Zostaw szydełko i drap po brzuszku!"
Że niby strąciłem prawie dwa tysiące koralików żeby się tu położyć?
Oj tam, pozbiera się! ;-)
(nawiasem mówiąc - zbieranie z dywanu tysięcy koralików toho 11/o w dwóch podobnych kolorach nie działa pozytywnie na nerwy zbierającego...)
Widać, że szczęśliwe Kocisko:)
OdpowiedzUsuń